poniedziałek, 25 września 2017

Człowiek to elastyczne zwierzę.

Odkąd pamiętam, zawsze byłam nocnym markiem. W nocy, do głowy przychodzą najlepsze myśli: najdziksze, najkreatywniejsze, najbardziej innowacyjne. To w nocy tworzę swoją minimalistyczną muzykę, piszę listy do Wszechświata, rozmyślam, fantazjuję, snuję plany na przyszłość, medytuję, piszę wypracowania, tłumaczę,uczę się niemieckiego, usiłuję wyjść z ciała (doświadczyć eksterioryzacji), otworzyć wszystkie czakry, otworzyć Trzecie Oko. Był taki okres w moim życiu, kiedy mogłam bez problemu folgować swoim nocnym zapędom. Czasem szłam spać o 08:00 rano a potem spałam cały dzień. Kiedy zaczęłam nową pracę w edukacji, poniedziałek-piątek, 09:00 - 17:00, dobre nokturnalne czasy się pokończyły. Wstawanie o 06:35 początkowo było dla mnie agonią. Ale muszę przyznać, że po upływie ponad 3 miesięcy, moj chronotyp sowy trochę stracił na swej mocy. Do porannego skowronka nadal mi daleko, ale powoli wypracowałam strategię, która zaczyna dla mnie działać. Rano, raczę się jedną filiżanką mocnej kawy z mlekiem. Podróż autobusem do pracy, traktuję jako przygodę i coś niesamowitego. W autobusie lubię czytać "Sekret", słuchać muzyki lub obserwować świat przez szyby.  Po przejażdżce ciepłym, przytulnym, niebieskim autobusikiem czeka mnie trzecia nagroda, mianowicie około 25-minutowy spacer. Okolica piękna - zielona, drzewiasta, obfita w urocze domki z zadbanymi ogródkami i puszyste pastwiska. W drodze do pracy obserwuję drzewa, niebo, spadające liście, żołędzie i kasztany, zahaczam szalem o wydęte na chodnik kołtuny malin i jeżyn, wsłuchuję się w śpiew ptaków, zachwycam się wszelkiej maści grzybami, w tym moimi ulubionymi - purchawkami. Kawa, poranna przeprawa autobusem, a potem 25-minutowy marsz do pracy są dla mnie nagrodami, za zerwanie się z łóżka o 06:35. Dzięki moim trzem, wydawać by się mogło prozaicznym czynnościom, poranki stały się nagrodami a nie karami. Zmiana myślenia, nastawienia i percepcji potrafią odmienić cały nasz dzień.